Michał Lis
Instytut Śląski
Rok 1945.
Ziemia głubczycka nowym miejscem do życia wygnanych z kresów wschodnich
„Studia Śląskie”, tom 80, 2017
I spójrz: tam gdzie tylko był dym, kwiatem zabliźni się
wojny ślad, barwą róż. Dzieci urodzą się nowe nam[1].

Na przyłączonym w 1945 r. do Polski Śląsku ziemia głubczycka stanowiła jeden z powiatów graniczących z Czechosłowacją. Trzy i pół miesiąca przed napaścią Niemiec na Polskę w liczącym 692,4 km kw. terytorium powiatu spis z 17 maja 1939 r. wykazał, iż zamieszkiwało go 82 518 osób, w tym w trzech miastach 26 955 (Głubczycach – 13 505, Kietrzu – 8914, Baborowie 4536 osób), tj. 32,7%. Pozostała ludność żyła w 78 gminach wiejskich[2]. Była to ludność niemiecka i niewielka liczba czeskiej oraz polskiej. Mieszkańcy w większości (ponad 90%) byli katolikami. Związki ludności z państwem niemieckim, które od pierwszej wojny śląskiej w latach 1740–1742 uosabiało państwo pruskie, poświadczył choćby w 1921 r. wynik plebiscytu, w którym spośród 66 697 uprawnionych (w tym 22 090 tzw. emigrantów, co stanowiło 33%) głosowało za pozostawieniem Górnego Śląska w Niemczech. Za przyłączeniem regionu do Polski głosowało jedynie 259 osób (najwięcej w Głubczycach – 60, Baborowie – 19, Sułkowie – 16, Rakowie – 15 oraz po 14 w Jaroniowie i Tłustomostach)[3].
Wiedzę o takim charakterze społeczeństwa głubczyckiego już wcześniej, bo pod koniec XIX w. można było znaleźć w wydawanym w Warszawie, a znanym również w Galicji (rozpowszechnianym w Krakowie i Lwowie) Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich. W opublikowanym w 1881 r. tomie II znalazło się hasło „«Głupczyce», Hłupczyce, Łubczyce, niem. Leobschuetz”. Zawierało ono informacje o mieście i powiecie – historii, ludności i gospodarce. O społeczeństwie powiatu:
82473 mk., 90% katol., 10% ewang. (według Adamyego 90% Niemców, 7% Morawian: wiadomo jednak, że we wschodniej stronie pow. żyją Polacy, w liczbie do 2000; w Baborowie, Jarowniowie [Jaroniowie – M.L.], Tłustych Mostach Morawianie). (…) Parafii katol. 30, ewang. 4. Z parafii katol. należy 26 do dyec. ołomunieckiej, i do wrocławskiej [pozostałe – M.L.] Gleba bardzo żyzna, wydaje zboże, doskonały jęczmień, owoce, chmiel, len; pokłady gipsu, gliny; staranna hodowla owiec, koni obfita ilość. Główne miasta Głupczyce, Baborów, Kietrz i wś Dirschel[4].
Po wojnie, Niemcy – zgodnie z ustaleniami poczdamskimi – musieli opuścić przeznaczone dla Polski terytorium, pozostawiając swoje mieszkania i warsztaty pracy dla przybyszy ze wschodu. Wiedza o nowym terytorium była istotna dla organizatorów akcji osadniczej w poniemieckiej części Górnego Śląska, o czym świadczą m.in. materiały krakowskiego Biura Studiów Osadniczo-Przesiedleńczych – podkreślmy w tym miejscu – właściwie niewykorzystane z powodu żywiołowości procesów, którymi miała kierować, czy choćby nadzorować, administracja rządowa. Wpływ na to miały zarówno polityka zależnych od Kremla nowych władz polskich, jak i wymuszane przez władze Związku Radzieckiego wysiedlanie ludności polskiej z Kresów Wschodnich anektowanych po Bug już w trakcie wojny po przekroczeniu przedwojennej granicy przez Armię Czerwoną w styczniu 1944 r. Decyzje o opuszczeniu zabużańskiej – czy nadbużańskiej – ojcowizny przyspieszała nasilająca się od 1943 r. fala zbrodni dokonywanych przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej. Na postawy ludności wpływ miało także akceptowane przez mocarstwa zachodnie przesunięcie na zachód przedwojennej wschodniej granicy Polski, co dokumentowały decyzje przywódców podczas konferencji koalicji antyfaszystowskiej od Teheranu poczynając, przez Jałtę, na Poczdamie kończąc.
W takich warunkach podlegli Moskwie politycy polscy z jednej strony godzili się na utratę ziem na wschodzie, z drugiej – jak w przypadku historycznie rozumianego Górnego Śląska – już w marcu 1945 r. włączali obszar przedwojennej rejencji opolskiej w granice województwa śląskiego. Było to faktyczne przejmowanie władzy (ograniczonej jedynie przez wojenne komendy Armii Czerwonej) poprzez organizację administracji po przejściu frontu, co trwało do zakończenia wojny 8 maja 1945 r.
Z badań związanych z tutejszym regionem historyków wynika, iż w roku 1945 na ziemię głubczycką przygnani zostali głównie ludzie żyjący dotąd w przedwojennych polskich województwach – stanisławowskim, tarnopolskim i wschodnich powiatach lwowskiego (zaznaczmy tu, iż w zachodniej części województwa znajdowały się powiaty, które jako leżące na zachód od linii Curzona, pozostały w Polsce – od przemyskiego po rzeszowski), a także z wołyńskiego, poleskiego, nowogrodzkiego i wileńskiego oraz wschodniej części białostockiego, bowiem większość jego zachodnich powiatów pozostała w Polsce.
Warto w tym miejscu przypomnieć, z jakim bagażem doświadczeń kulturowo-cywilizacyjnych przybyli Kresowianie na ziemię głubczycką. Charakter żyjących społeczności Kresów Wschodnich można odtworzyć z materiałów o religii i języku macierzystym, ujętych w przedwojennych rocznikach statystycznych. I tak, spis powszechny z 1931 r. dokumentuje, iż w województwach wschodnich ludność, dla której język polski był mową ojczystą, stanowiła mniejszość, podobnie wyznaniowo katolicy – ukazuje to tabela 1.
Tabela 1. Język ojczysty mieszkańców przedwojennych Kresów Wschodnich (w odsetkach) w 1931 r.
Lp. | Województwo | Polski | Ukraiński | Ruski | Białoruski | Żydowski |
1. | Stanisławowskie | 22,4 | 46,9 | 22,0 | 0,0 | 7,7 |
w tym: miasta | 40,8 | 18,7 | 11,0 | 0,0 | 27,4 | |
wieś | 17,9 | 53,9 | 24,7 | 0,0 | 2,4 | |
2. | Tarnopolskie | 49,3 | 25,1 | 20,4 | 0,0 | 4,9 |
w tym: miasta | 53,3 | 10,3 | 9,3 | 0,0 | 21,9 | |
wieś | 47,4 | 28,1 | 22,7 | 0,0 | 1,5 | |
3. | Wołyńskie | 16,6 | 68,0 | 0,4 | 0,1 | 9,9 |
w tym: miasta | 27,5 | 16,1 | 0,2 | 0,1 | 48,6 | |
wieś | 15,1 | 75,2 | 0,4 | 0,1 | 4,5 | |
4. | Poleskie | 14,5 | 4,8 | – | 6,6 | 10,0 |
w tym: miasta | 29,7 | 0,5 | – | 3,7 | 48,8 | |
wieś | 12,2 | 5,4 | – | 7,1 | 4,1 | |
5. | Nowogródzkie | 52,4 | 0,0 | 0,1 | 39,1 | 7,3 |
w tym: miasta | 45,4 | 0,1 | 0,1 | 11,4 | 40,3 | |
wieś | 53,2 | 0,0 | 0,1 | 42,1 | 3,7 | |
6. | Wileńskie | 59,7 | 0,0 | 0,1 | 22,7 | 8,5 |
w tym: miasta | 63,0 | 0,1 | 0,0 | 3,0 | 28,9 | |
wieś | 58,8 | 0,0 | 0,1 | 27,8 | 3,3 | |
7. | Lwowskie* | 57,7 | 18,5 | 15,6 | 0,0 | 7,5 |
w tym: miasta | 63,5 | 7,4 | 4,7 | 0,0 | 23,7 | |
wieś | 55,8 | 22,2 | 19,2 | 0,0 | 2,1 |
- całe województwo z częścią pozostawioną po II wojnie światowej w Polsce.
Źródło: Mały rocznik statystyczny 1939, Warszawa 1939, s. 23.
Ukazany w tabeli 1 obraz wynikający z deklaracji dotyczących języka ojczystego mieszkańców województw, z których od 1945 r. zaczęła napływać ludność do powiatu głubczyckiego, dopełniają ujęte statystycznie deklaracje wyznaniowe, które ilustruje tabela 2.
Tabela 2. Ludność Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej wg wyznania w 1931 r.
Lp. | Województwo | Wyznanie rzymskokatolickie | Prawosławne | Mojżeszowe | |
obrzęd łaciński | obrzęd greckokatolicki | ||||
1. | Stanisławowskie | 16,6 | 72,9 | 0,1 | 9,5 |
w tym: miasta | 29,4 | 33,8 | 0,1 | 34,8 | |
wieś | 13,4 | 82,7 | 0,1 | 3,1 | |
2. | Tarnopolskie | 36,7 | 54,5 | 0,1 | 8,4 |
w tym: miasta | 37,7 | 27,2 | 0,2 | 34,7 | |
wieś | 36,5 | 60,1 | 0,1 | 3,0 | |
3. | Wołyńskie | 15,7 | 0,5 | 69,8 | 10,0 |
w tym: miasta | 25,3 | 0,4 | 23,5 | 49,1 | |
wieś | 14,4 | 0,5 | 76,2 | 4,6 | |
4. | Poleskie | 11,1 | 0,2 | 77,3 | 10,1 |
w tym: miasta | 25,2 | 0,3 | 24,7 | 49,2 | |
wieś | 8,9 | 0,1 | 85,3 | 4,2 | |
5. | Nowogródzkie | 40,2 | 0,2 | 51,3 | 7,8 |
w tym: miasta | 37,2 | 0,1 | 18,6 | 42,6 | |
wieś | 40,5 | 0,2 | 54,8 | 4,1 | |
6. | Wileńskie | 62,5 | 0,1 | 25,4 | 8,7 |
w tym: miasta | 60,8 | 0,1 | 7,5 | 29,2 | |
wieś | 62,9 | 0,1 | 30,1 | 3,4 | |
7. | Lwowskie* | 46,3 | 41,7 | 0,3 | 11,0 |
w tym: miasta | 47,9 | 17,8 | 0,3 | 33,2 | |
wieś | 45,8 | 49,6 | 0,3 | 3,6 |
- całe województwo z częścią pozostawioną po II wojnie światowej w Polsce.
- Źródło: jak w tabeli 1, s. 25.
Dokumentowana przytoczonymi danymi wieloetniczność i wielokulturowość wschodniej części terytorium II Rzeczypospolitej została już w pierwszych miesiącach wojny znacznie zmieniona przez rozpoczętą 17 września 1939 r. agresję Moskwy. Stało się to za sprawą wysiedleń w latach 1940–1941 w głąb ZSRR podejrzanych o antyradzieckość przede wszystkim polskich mieszkańców (inteligencji, ziemian, pracowników administracji państwowej i samorządowej i służb policyjnych, osadników wojskowych), ale też i „podejrzanych elementów” spośród ludności żydowskiej oraz ukraińskiej i białoruskiej[5]. Dzieła gruntownej dekonstrukcji żyjącej tu społeczności dokonali rozpoczętym 22 czerwca 1941 r. marszem na państwo Stalina okupanci niemieccy, mordując wkrótce całą zastaną społeczność żydowską i trzebiąc inteligencję – od nauczycieli po duchowieństwo katolickie. Powrót frontu na przedwojenne terytorium Polski u progu 1944 r. i przesunięcie jej terytorium na zachód, w tym wschodniej granicy na Bug (linia Curzona), skazywał polskich mieszkańców na opuszczenie ojcowizny oraz poddanie się losowi co do nowego miejsca do życia. Po decyzjach przywódców antyhitlerowskiej koalicji w Teheranie (28 XI–1 XII 1943 r.) i Jałcie (4–11 II 1945 r.) oraz ostatecznie w Poczdamie (17 VII–2 VIII 1945 r.) miejscami tymi stawały się zabrane Niemcom decyzją zwycięskich mocarstw ziemie położone na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej. Kolejnymi krokami realizowanej przez Stalina polityki eliminacji polskości na wschód od Bugu były podpisane we wrześniu 1944 r. umowy między podporządkowanymi mu nowymi władzami Polski a wchodzącymi w skład ZSRR republikami: białoruską, litewską i ukraińską, dotyczące w istocie deportacji polskiej ludności z terytorium anektowanego przez ZSRR.
Na postawy żyjących na wschód od Bugu polskich mieszkańców już w czasie wojny, zwłaszcza w jej ostatniej fazie – poza załamaniem wiary, iż Zachód obroni Polskę przed sowietyzacją – wielki wpływ miały skutki wybuchu szowinizmu ukraińskiego skierowanego przeciwko Polakom w postaci masowych rzezi polskich sąsiadów. Jej apogeum wystąpiło w latach 1943 i 1944 i pochłonęło ok. 100–130 tys. polskich mieszkańców Małopolski Wschodniej i Wołynia, czyli obszarów, z których pochodzili ratujący życie, którzy znaleźli się m.in. na ziemi głubczyckiej[6]. Wynikające z przesunięcia granic – oraz fizycznego zagrożenia życia – wymuszone opuszczenie domu rodzinnego jawiło się żyjącym tam Polakom wręcz jako katastrofa życiowa. Skazani na wygnanie stali się uzależnieni od władz decydujących o ich dalszym miejscu do życia. Warunki – często wielotygodniowej – tułaczki w nieznane na zachód, z zasady w towarowych czy bydlęcych wagonach, ludzi wraz z zachowanymi zwierzętami i sprzętem, pogłębiały poczucie doznawanej krzywdy i poniżenia. W wielu przypadkach podróż w nieznane kończyła się wyrzuceniem z pociągu na którejś ze stacji kolejowych… W takiej atmosferze upodlenia i załamującej się nadziei, wypędzeni docierali na leżący nad granicą z Czechosłowacją południowo-zachodni skrawek ziemi, która miała być częścią odradzającej się Polski.
Pierwsze pociągi z Kresowianami z Brodów (750 osób) i Tarnopola (742 osoby) dotarły na stację kolejową w Głubczycach już miesiąc po ustaniu działań wojennych w Europie – 9 i 10 czerwca. Po kilku dniach, 15 czerwca, z Tarnopola dojechali następni wygnańcy (996 osób)[7]. O kłopotach pracowników punktu etapowego Państwowego Urzędu Repatriacyjnego (PUR) w zapewnieniu najpotrzebniejszych środków do życia ludziom, którzy się tu znaleźli, niech świadczy fakt, iż dopiero dwa dni później – 17 czerwca – przyjechał pociąg ze stolicy województwa Katowic z żywnością. Znajdowała się w nim tona mąki żytniej, 219 kg grochu, 100 kg cukru i 98 kg słoniny. Do tego 40 kg kawy. Kolejne transporty przybywały z Kiwerc–Łucka, Tarnopola–Zbaraża, Kołomyi, Turku, Nadwórnej–Borszczowa, Buska–Kamionki. Taki napływ ludności powodował kłopoty z jej rozmieszczeniem w powiecie. Ich charakter dobrze ilustruje pismo naczelnika głubczyckiego oddziału PUR, który w swoim sprawozdaniu do zwierzchników w Katowicach z 12 czerwca pisze:
proszę o natychmiastowe wstrzymanie dalszych transportów kierowanych do Głąbczyc w przeciwnym razie zmuszony będą transporty te odsyłać do Katowic z powodu zajęcia niemal całkowicie przez władze sowieckie gmachów i budynków na szpitale i domy wypoczynkowe. Komisja Mieszkaniowa jest w stadium organizacji. Urząd Ziemski również nie dostarczył nam żadnych danych dotyczących stanu ilościowego i jakościowego gospodarstw poniemieckich na terenie powiatu. Brak jest wszelkich środków komunikacyjnych, nie ma w mieście światła i wody. Nie ma możliwości zaopatrzenia w żywność i lekarstwa. Kiedy 8 – 10 czerwca przybyło do Głąbczyc 6 transportów na ogólną liczbę ok. 4 tys. osób, Rejonowy Inspektorat Osadnictwa czynił olbrzymi wysiłek, ażeby transporty te rozprowadzić jak najszybciej po terenie. Jest to praca na kilkanaście dni biorąc pod uwagę, że zmobilizowano zaledwie 20 fur. Wszystkie te względy zmuszają nas do kategorycznego żądania wstrzymania wysyłki wszelkich dalszych transportów, tak w interesie osadników oczekujących swej kolei pod gołym niebem z całym martwym i żywym inwentarzem, jak i PUR[8].
Latem kolejne pociągi ze wschodu nadal przywoziły wyrzucanych, czy – w warunkach zagrożenia życia ze strony ukraińskich nacjonalistycznych band, „dobrowolnie” opuszczających swoje miejsca dotychczasowego życia – 8 sierpnia przybyło 114 osób ze Stebnik, 10 sierpnia 377 osób ze Stanisławowa, 15 sierpnia 41 z Kamionki Strumiłowej, 16 sierpnia 626 z Tarnopola…
Co zastawali przybysze w miejscu, na które rzucił ich los, a gdzie może nawet mieli odtąd żyć? Przed wojną, ukształtowany w strukturze państwa niemieckiego, powiat głubczycki miał charakter rolniczy. W 1939 r. 76% ludności mieszkało na wsi. Rolnictwo było też źródłem utrzymania dla największej grupy mieszkańców – z pracy w przemyśle i rzemiośle utrzymywało się 30%, z handlu i komunikacji 8,5%, z pozostałych pozarolniczych zajęć – 21,6%. Miejscową gospodarkę charakteryzowało przed wojną duże rozdrobnienie. W prawie 2300 zakładach (60 przemysłowych i 1700 rzemieślniczych) zatrudnione były 8253 osoby, co dawało średnio 5,4 pracowników w jednym zakładzie. Do największych przedsiębiorstw w powiecie należały fabryki pluszu i dywanów w Kietrzu, cukrownia w Baborowie oraz kopalnia gipsu w Dzierżysławiu, w Głubczycach zaś – browar ze słodowniami i fabryka trykotaży. Obraz ten uzupełniała sieć cegielni, tartaków i młynów oraz mniejszych zakładów – piekarni, rzeźni, masarni, rzemiosła usługowego i małych placówek handlowych[9].
Niemieckie panowanie kończył w 1945 r. marsz na Berlin Armii Czerwonej, która 23 marca zajęła Baborów, 24 marca Głubczyce i 25 marca Kietrz, a 6 maja – Branice[10]. Ludność niemiecka znalazła się w warunkach, w jakich żyło społeczeństwo Polski już od 1 września 1939 r. Ludzie uciekali przed frontem, zaś tych, którzy pozostali w swoich domostwach, czekały dramatyczne doświadczenia: przeżycie działań frontowych, wejście obcych żołnierzy, egzekucje, gwałty i rabunki. Wkrótce także powroty tych, których front minął. Wykorzystanie zdolnych do pracy – najpierw przez wojsko, następnie przez instalujące się nowe władze, czyli polskie – do prac porządkowych i polowych. Od początku też kierowanie do obozów dla ludności niemieckiej, następnie ściganie członków hitlerowskiej partii i aparatu państwowego. Przy granicy wkrótce także wysiedlenia – wcześniejsze niż z innych obszarów.
Przekazanie powiatu głubczyckiego polskiej administracji przez Armię Czerwoną formalnie nastąpiło 11 maja 1945 r., kiedy to objął urzędowanie powołany przez wojewodę śląskiego gen. Aleksandra Zawadzkiego na stanowisko starosty Tadeusz Kopczyński. Wcześniej organizował on administracyjną grupę operacyjną mającą utworzyć administrację w powiecie. Przed nim, 10 maja do Głubczyc przybyła kierowana przez inż. Kazimierza Szadkowskiego, pełnomocnika Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów i Ministerstwa Przemysłu, 16-osobowa grupa operacyjna ds. przejęcia przemysłu. Jeśli chodzi o przynależność partyjną – podobnie jak jego dwaj zastępcy – reprezentował on dążącą do objęcia pełni władzy w kraju komunistyczną Polską Partię Robotniczą (PPR)[11]. Poza tymi dwiema grupami przybywały inne, mające na celu przejęcie od Armii Czerwonej zastanego w powiecie mienia. Na początku czerwca wszystkie one liczyły 87 pracowników, spośród których – poza pełnomocnikami obejmującymi cały powiat (25 osób) i poszczególne rejony (13) – najliczniejsza była straż przemysłowa (36 osób) i transportu, a najmniejsza – pracowników biurowych – 3 osoby[12]. O tempie prac przybyłych grup świadczy liczba przejętych i zabezpieczonych obiektów. Już w maju w powiecie w rękach Armii Czerwonej miało się znajdować tylko 10, a zabezpieczonych przez grupy zostało 112 różnego typu zakładów – a 17 uruchomionych, spośród sumy ustalonej na podstawie danych pochodzących z niemieckich ewidencji, wynoszącej 154 przedsiębiorstw. Co do tych pierwszych „zabezpieczeń”, to istotny wydaje się komentarz, który pod datą 25 maja znalazł się w kronice głubczyckiej grupy operacyjnej: „Zabezpieczenia nasze nie mają żadnej wartości (…) mimo ogłoszeń wchodzą, odrywają drzwi i zabierają, co się komu podoba. Dopóki nie przyjdą ludzie do objęcia tych rzeczy, nie ma mowy o zabezpieczeniu”[13]. Przejmowanie obiektów przemysłowych trwało do końca lipca. Z mających znaczenie dla tworzenia warunków życia ludności obiektów komunalnych i zakładów umożliwiających zarobkowanie mieszkańców, nadzieję dawało przejęcie w czerwcu głubczyckiej gazowni miejskiej, na początku lipca części fabryki tekstyliów „Merkury” oraz tasiemek i wstążek „Gabler”, tartaku i słodowni, pod koniec miesiąca browaru, słodowni, mleczarni, rzeźni i kolejnych hal fabrycznych. Z zakładów w powiecie – fabryk: lemoniady w Branicach oraz musztardy w Bliszczycach, płatków ziemniaczanych w Klisinie, jak również 39 młynów, mleczarni w Kietrzu, Nasiedlu, Pilszczu i Wojnowicach, masarni w Boguchwałowie, słodowni w Branicach i Suchej Psinie, gorzelni w Lubotyniu[14].
Największy kłopot z organizatorom powojennego życia sprawiał brak ludzi do pracy, szczególnie fachowców, czego dowodziły dane – 62 zatrudnionych przy potrzebnych do uzyskania optymalnej produkcji 1344. Te ostatnie liczby sporządzający sprawozdanie tak komentowali:
Dane personalne przytoczone na podstawie pobieżnego nieraz szacunku pełnomocników rejonowych i liczby te nie mają żadnej pretensji do ścisłości. Przytoczono je raczej dla zorientowania, co do stanu uprzemysłowienia powiatu, gdyż podanie samej ilości przedsiębiorstw uważaliśmy za niewystarczające – jako nic nie mówiące o wielkości tych przedsiębiorstw[15].
W czerwcu uruchomiono spośród zakładów zaliczanych do przemysłu: metalowego – 7 (zapewne kuźni), drzewnego – 1 (tartak?) i rolno-spożywczego – 9. Do pilnego uruchomienia pozostawało 46 zakładów rolno-spożywczych i 11 drzewnych.
Z prowadzonej od maja do 1 sierpnia 1945 r. przez głubczycką grupę operacyjną dokumentacji można odtworzyć gospodarczy obraz przejętego od Armii Czerwonej powiatu. W Głubczycach poważnie zniszczone były gazownia i tartak. Spośród największych trzech fabryk przemysłu włókienniczego w mieście, jedna – fabryka trykotaży z powodu zniszczeń budynków nie nadawała się do uratowania, jedynie ocalałe maszyny można było przenieść do innego zakładu. Drugą można było uruchomić po usunięciu niewielkich uszkodzeń budynków, w których zarówno park maszynowy, jak i elektrownia fabryczna nie doznały większego uszczerbku. W podobnym stanie była fabryka tasiemek. W dobrym stanie wyszła z wojny produkująca bomby i koła do czołgów fabryka mechaniczna „Avio”, której Niemcy nie zdążyli zdemontować, wywożąc jedynie część obrabiarek i spawarek elektrycznych. O browarze w pierwszym raporcie z 10 maja pisał pełnomocnik Szadkowski: „do uruchomienia po przejęciu potrzebni są ludzie i chmiel”. Zniszczeniu uległ on dopiero wskutek pożaru, który wybuchł 3 sierpnia. W powiecie najbardziej zniszczona była cukrownia w Baborowie, która zresztą, niezabezpieczona, ulegała szybkiej dewastacji.
Terytorium powiatu okazało się być także miejscem, gdzie Niemcy pozostawili części demontowanych przed nadejściem frontu fabryk. I tak, w Boguchwałowie trafiono na zmagazynowane części pochodzące z zakładów chemicznych, w Blachowni Śląskiej znaleziono rury gazowe, zawory, elektrody, pierścienie izolacyjne, sznury azbestowe. W Starej Cerekwi z kolei – zawory, wodomierze Siemensa, pompy i kompresory do amoniaku, w Klisinie – m.in. silniki elektryczne, pompy parowe, wyłączniki elektryczne, a w cegielni Schramma w Głubczycach – pompy, urządzenia sanitarne, watę szklaną, papę, smołę, farby itp.[16].
Na skutek zarządzonej przed nadejściem frontu przez władze niemieckie przymusowej ewakuacji mieszkańców wiosną powiat głubczycki był w znacznym stopniu wyludniony. Obszar powiatu należał do tej części Śląska, gdzie działania wojenne trwały najdłużej, bowiem rozpoczęły się 15 marca ofensywą wiosenną Armii Czerwonej. Niemieckiej obronie służyć miał tzw. sudecki pas umocnień i pól minowych. Rozciągał się on od Raciborza w kierunku Prudnika i Nysy i obejmował obszar położony na południe od Głubczyc[17]. Po przesunięciu się frontu część ludności wróciła do swoich domostw. Wojna pozostawiła dużo zniszczeń – we wsiach spośród nieco ponad 7 tys. zagród zniszczonych lub uszkodzonych zostało prawie 1900, co stanowiło 27% stanu. Był to skutek nie tylko przesuwającego się frontu. Najpierw zabierali ze sobą najcenniejsze rzeczy właściciele uciekający przed frontem, następnie zastane obiekty dewastowali żołnierze Armii Czerwonej, po nich przychodzili tzw. szabrownicy, czyli polskie grupy rabunkowe. O wielkości powstałych wówczas szkód świadczy fakt, iż przeciętne zniszczenie zagrody wynosiło aż 85% i należało do najwyższych w kraju, wielkość zaś strat na wsi szacowano na prawie 28 mln zł w cenach z 1939 r.
Poza obszarami zabudowanymi, w pasie sudeckim poważnych uszkodzeń doznały pola uprawne. Był to skutek tworzenia przez wojsko wspomnianych systemów obronnych w postaci rowów i transzei oraz pól minowych. Dewastowały one strukturę gleby oraz system melioracyjny. Pozostawione niewypały stały się wkrótce przyczyną licznych wypadków śmiertelnych i okaleczeń wznawiających uprawę rolników. Stan taki doprowadził do tego – jak informował w sierpniu starosta głubczycki – iż nie zdołano przeprowadzić siewów wiosennych oraz sadzenia ziemniaków.
Zniszczenia dotknęły także miasta – Kietrz w 50%, a Głubczyce – w 40%. Poważnie ucierpiał też Baborów. W Głubczycach zrujnowane było całe śródmieście – wraz z mieszkaniami, placówkami handlowymi i rzemieślniczymi oraz obiektami użyteczności publicznej19.
Zasiedlanie przyznanych Polsce ziem nadodrzańskich wymagało w praktyce uwzględnienia nie tylko ich przedwojennej struktury demograficzno-gospodarczej, ale także zniszczeń, które przyniosła wojna. Chłonność osadniczą zmniejszały przede wszystkim ubytki w infrastrukturze – od komunalnej po gospodarczą. Ale także spowodowane w ostatniej fazie wojny ubytki i przemieszczanie się tutejszych mieszkańców. Trudne do ustalenia przez uczestniczących w procesach osadniczych okazało się określenie strat w liczebności przedwojennych mieszkańców ewakuowanych przed frontem. Część z nich nie przeżyła ciężkiej zimy przełomu 1944/1945 r., część po klęsce militarnej Rzeszy znalazła miejsce dalszego życia u krewnych w centralnej i zachodniej części Niemiec. W pierwszych tygodniach po przejściu frontu część mieszkańców postanowiła wrócić do swoich domostw. Dodatkowo nowym władzom realizację planów osadniczych utrudniało ustalenie liczebności mieszkańców obywateli niemieckich przyznających się do narodowości polskiej w powiatach położonych nad górną Odrą i na wschód od niej. O ich dalszych losach miała bowiem zadecydować ogłoszona już w marcu 1945 r. weryfikacja narodowościowa, której przeprowadzenie wymagało czasu. Choć w powiecie głubczyckim nie było to zagadnienie pierwszoplanowe, bowiem pod względem narodowościowo-kulturowym, jako leżący na styku terenów etnicznie czeskich, niemieckich i polskich, należał on do obszarów zniemczonych, to jednak pod względem społecznym – istotne.
W czasie przejmowania terytorium od Armii Czerwonej starosta zastał – jak stwierdził – znikomą liczbę mieszkańców[18]. Wracający wkrótce do domostw Niemcy dowiedzieli się, iż będą musieli opuścić swoje strony rodzinne. Ich domostwa były już zajęte przez przybyłych Polaków. Proces ten we wsiach na obszarach przygranicznych zaczął się już latem 1945 r., kiedy to zaczęto osadzać rodziny demobilizowanych żołnierzy. W miastach Niemców przesiedlano do gorszych dzielnic. W takiej atmosferze część Niemców podejmowała decyzje wyjazdu za Nysę Łużycką, która po konferencji poczdamskiej stawała się południowym odcinkiem nowej granicy polsko-niemieckiej. Zorganizowanym wysiedleniem Niemców w powiecie głubczyckim miał od 25 czerwca 1945 r. kierować oddział PUR z Adamem Targoszem na czele. Władze powiatu zaczęły tworzyć obozy pracy dla ludności niemieckiej, w których w we wrześniu – jak ustalił badający problem Edmund Nowak – umieszczono 3520 Niemców, a dalsze 12 tys. przewidywano jeszcze przesiedlić. W listopadzie w Głubczycach i powiecie istniało 15 obozów, w których znajdowało się ok. 9 tys. Niemców, choć w innym dokumencie mowa o 6 obozach (ale zarządzanych przez Urząd Bezpieczeństwa)[19].
Faktycznie zorganizowane transporty z Głubczyc kierowane za Odrę–Nysę Łużycką uruchomiono jednak dopiero w 1946 r. Zatem w pierwszym powojennym okresie we wsiach nagminne były przypadki życia w jednym gospodarstwie niemieckich właścicieli z – przeważnie przygnanymi tu – rodzinami z Kresów. Pod koniec 1945 r. władze stwierdzały, iż w powiecie zamieszkiwało 34 083 Niemców, 237 Morawian oraz 6 Czechów i po jednym – Litwin i Rumun[20]. Niewielką liczbę dzielących gospodarstwa z rodzinami przybyszy stanowili właściciele przyznający się do polskości, których dalszy los zależał od wyniku weryfikacji. Powołane w 1945 r. komisje weryfikacyjne objęły 13 gmin i – jak oceniał ich działalność badający problem Jan Misztal:
[…] nie podpisywały swych decyzji; nie uzasadniały również decyzji odmownych w sprawie potwierdzenia narodowości polskiej. Często negatywnie załatwiano tu wnioski kobiet, których mężowie nie powrócili jeszcze z niewoli, a także ludzi starych, aby nie byli ciężarem dla gminy, oraz żon, względnie matek byłych członków NSDAP[21].
Kiedy mijał – wyznaczony na 30 listopada 1945 r. jako ostateczny – termin składania wniosków weryfikacyjnych przez polską ludność rodzimą, w powiecie głubczyckim ich liczba wyniosła 5201, co ukazywało stan podobny do powiatu niemodlińskiego – 5100 i kluczborskiego – 4666. Mniej wniosków złożono jedynie w powiatach: nyskim – 1373 i grodkowskim – 151[22]. Gdy przebieg weryfikacji się przedłużał, wstrzymano wyrzucanie ludności niemieckiej z domostw.
Dodajmy, iż w roku 1946 liczba złożonych wniosków powiększyła się do 9461, a rok później – zmalała do 7217. Zweryfikowano pozytywnie do końca 1949 r. wnioski obejmujące także dzieci – a zatem wnioski 9143 osób, którym starosta mógł wydać tymczasowe zaświadczenie potwierdzające narodowość polską[23]. Żyjącym z pracy na roli mieszkańcom wsi zapewniało to utrzymanie gospodarstwa, które praktycznie tracili Niemcy lub ludzie za nich przez władze uznani. Rozwiązanie tego problemu było istotne dla określenia możliwości osadniczych, od których zależało kierowanie szukających po wojnie miejsca do życia.
Warunki osadnicze we wsiach na ziemi głubczyckiej, w których żyło 67,3% ludności, określała w gruncie rzeczy ukształtowana wcześniej struktura gospodarstw rolnych, odzwierciedlana liczbą gospodarstw oraz stan mieszkań w miastach. Przed wywołaniem przez Niemcy wojny w 1939 r. w powiecie istniały 7074 gospodarstwa rolne, spośród których najmniejszych obszarowo – bo liczących mniej niż 2 ha powierzchni – było 1511 (21,4%), dysponujących łącznie areałem 1488 ha – (2,3%), nieco większych – od 2 do 5 ha – 1852 (26,2%) z łącznym areałem 6515 ha (10,1%). Gospodarstwa te – zarówno typu zagrody, łącznie z małymi, niezapewniającymi dochodów pokrywających potrzeby rodzin – stanowiły łącznie 47,6% ogółu obiektów wiejskich, do których należało jedynie 12,4% obszaru rolnego. Najliczniejsze były gospodarstwa liczące od 5 do 20 ha powierzchni (2961 – 41,9% gospodarstw, posiadających łącznie 28 941 ha powierzchni rolniczej, stanowiącej 9,8% ogółu w powiecie). Większych gospodarstw, umożliwiających produkcję rynkową (20–100 ha) było 727 (10,3%), obejmujących 22 337 ha powierzchni (34,8% ogółu). Największe gospodarstwa – liczące ponad 100 ha powierzchni – których było 23 (0,3%), obejmowały 4966 ha ziemi, co stanowiło 7,7% ogółu[24].
Na klimat społeczny pierwszych miesięcy największy wpływ miał pobyt Armii Czerwonej, której żołnierze, dokonując na zajętym po wyparciu Niemców terytorium licznych demontaży fabryk i zakładów rzemieślniczych oraz obiektów komunalnych, wydłużali wojenną dewastację infrastruktury gospodarczej i mieszkaniowej w powiecie. Ulegali mu zarówno niepewni swojego losu przedwojenni mieszkańcy, jak i nowi, przybyli w wagonach towarowych, wyrzucani z nich na stacjach, kończąc – często wielodniową, a nawet kilkutygodniową podróż. Nie uspokajało nastrojów poszukiwanie miejsca do życia, a po znalezieniu – obawa przed grasującymi grupami czerwonoarmistów i włóczących się dezerterów, ale także swojskich rabusiów, szukających okazji do wzbogacenia się za przedwojenną polsko-niemiecką granicą. Niepokój budziły także wieści dochodzące z pobliskiej Czechosłowacji. Władze w Pradze domagały się przesunięcia przedwojennej granicy na odcinku śląskim poza Racibórz, Głubczyce, Kłodzko. Powiat głubczycki miał więc znaleźć się poza Polską. Prawdziwość tej groźby potwierdzały informacje o zjawieniu się 9 maja na obrzeżach Raciborza czeskiego starosty z zespołem, mającego przejąć powiat raciborski, a po miesiącu – 10 czerwca – o zajęciu Chałupek przez żołnierzy czeskich[25].
To, w jakim stanie zastano zdemontowane zakłady po przekazaniu ich przez Armię Czerwoną, znalazło odbicie w protokołach ekip je przyjmujących, ale także w dowcipach, jak ten tłumaczący widniejącą na paczce papierosów nazwę TRIUMF z kominami fabrycznymi pod nią. Ponieważ z części kominów nie wydobywał się dym, nazwę odczytywano jako wyjaśnienie: „tu ruski Iwan ukradł maszynę fabryczną”. W środowisku wiejskim popularne były także żarty antyradzieckie, np. w wersji:
Nowy gospodarz zdewastowanego i pozbawionego inwentarza żywego gospodarstwa, nieznajdujący nigdzie pomocy, desperacko pisze do Pana Boga prośbę o pomoc w postaci 10 tys. zł. Tak zaadresowany list skierowany został przez pocztę na Kreml, do Stalina, wybawcy od okupanta niemieckiego, Bóg wojny i pokoju. Ten postanowił nagrodzić wyznawcę w Polsce, ale kazał przyznać połowę kwoty. Po otrzymaniu pomocy, gospodarz, dziękując Panu Bogu, prosi, by w przyszłości nie kierował pomocy przez Stalina, bo ten ukradł połowę.
Zniszczenia infrastruktury gospodarczej, komunalnej, pól uprawnych oraz odkładany czas wysiedlenia Niemców ograniczały chłonność osadniczą. Według szacunków z grudnia 1945 r. na ziemi głubczyckiej spośród 8553 zagród wiejskich zniszczenie lub uszkodzenie dotknęło 1880, tj. 21,7%. W miastach zniszczenia były mniejsze, bo wg stanu na 1 maja miały dotknąć 13,1% nieruchomości28. Wygnani zza Bugu po przybyciu na wskazane przez kierujących akcją osadniczą miejsce przeznaczenia w większości przypadków zastawali niemieckich gospodarzy, z którymi musieli dzielić mieszkanie. Kłopoty sprawiało zaopatrzenie w żywność. Letnie zbiory zbóż ograniczone były właściwie do ozimin, jak wynika bowiem ze sprawozdania starosty głubczyckiego z 23 sierpnia 1945 r., w powiecie nie zdołano przeprowadzić siewów wiosennych i sadzenia ziemniaków[26]. Plony gospodarstw wielkoobszarowych – podobnie jak w innych powiatach – zabierała Armia Czerwona, w której rękach w powiecie w lipcu znajdowało się 4 na 23 ogółem – choć w sąsiednim nyskim – 11 na 18 – majątków[27]. Sytuację ratowały niemłócone zboża zmagazynowane w wielu stodołach, pogarszały zaś rekwizycje dokonywane przez czerwonoarmistów.
Pokaźna liczba miejsc pracy oraz mieszkań znajdowała się we wspomnianych wielkich majątkach ziemskich. Te w pierwszym okresie zajmowała Armia Czerwona, następnie Wojsko Polskie. O ich dalszym losie decydować miała władza. Podczas trwającej w dniach 30 lipca–1 sierpnia 1945 r. I sesji Rady Naukowej dla Zagadnień Ziem Odzyskanych wiceminister administracji Władysław Wolski, przedstawiając założenia dążącej do przejęcia pełni władzy w kraju PPR, ukazywał perspektywy rolnictwa na ziemiach poniemieckich:
[…] będą tam przede wszystkim silne gospodarstwa chłopskie, oparte na pracy członków rodzin. Gospodarstwa te nie będą posługiwać się siłami najemnymi, parobkami. Prócz chłopskich gospodarstw na nowych ziemiach przewiduje się większe majątki państwowe o łącznym obszarze do miliona hektarów. Stoi przed nami kwestia jeszcze nierozwiązana, kwestia większych majątków ponad 100 ha. Łączny ich obszar na nowych ziemiach wynosi przeszło 2 miliony ha, z tego milion ha przeznaczony jest na majątki państwowe. […] Konieczność ich utworzenia tłumaczy się przecie wymogami Państwa, jak zaopatrzenie wojska, miast i ośrodków przemysłowych, krzewienie kultury rolniczej, prowadzenie stacji nasion itp.[28]
Dodajmy w tym miejscu, iż na Śląsku Opolskim było 600 majątków o powierzchni powyżej 100 ha[29]. Biuro Studiów Osadniczo-Przesiedleńczych w polityce zasiedlenia nowych ziem przewidywało także udział ludności z charakteryzujących się rozdrobnieniem gospodarstw położonych na centralnych ziemiach polskich. Powiat głubczycki zaliczony został do III regionu osadniczo-przesiedleńczego (wraz z górnośląskimi powiatami grodkowskim, kozielskim, niemodlińskim i raciborskim oraz sześcioma dolnośląskimi), na który miano osiedlać rodziny rolnicze z województw krakowskiego i rzeszowskiego. Na ziemi głubczyckiej przewidywano 5114 miejsc do zasiedlenia, z czego najwięcej w gospodarstwach o powierzchni 10–20 ha – 1774, następnie – 1187 w gospodarstwach obejmujących 10–20 ha, 1121 w gospodarstwach poniżej 5 ha i 727 w gospodarstwach wielkości 20–100 ha. Do tego dochodziło 305 gospodarstw pofolwarcznych[30].
Pierwszymi, którzy w nowych warunkach włączyli się do pracy w powiecie, byli rzemieślnicy z branży spożywczej – młynarze, piekarze, rzeźnicy, ale także krawcy, szewcy, kowale, stolarze, cieśle, szklarze, fryzjerzy, zegarmistrze itp. Już w maju zaczynało świadczyć usługi 12 rzemieślników, a pod koniec roku było ich już ponad 50 (źródła podają 54 lub 55). Powstają pierwsze organizacje rzemieślnicze, kupieckie. Pod koniec roku 1945 sieć handlową w powiecie tworzy 187 sklepów – w tym 175 prywatnych i 12 spółdzielczych. Obraz aktywności mieszkańców dopełnia postęp w uruchomieniu przemysłu dającego zatrudnienie mniejszym lub większym grupom. Z dokumentacji przeprowadzonego w lipcu 1945 r. spisu stanu życia gospodarczego wynika, iż w powiecie głubczyckim zatrudnionych było 646 pracowników w 49 zakładach przemysłowych. Nieuruchomionych było jednak nadal 25. Spośród pracujących najliczniejszą grupę stanowili pracownicy przemysłu spożywczego (364 osoby) i włókienniczego (190). Reszta znalazła zatrudnienie w przemyśle metalowym (72), mineralnym (22) i drzewnym (16). Z dużym zaangażowaniem rozpoczęto odbudowę opolskich cukrowni, wśród których znalazł się zakład w Baborowie, na którego remont przeznaczono 2,9 mln zł (z przeznaczonej na wszystkie kwoty 10,9 mln zł)[31].
W takiej społecznej atmosferze zaczynali nowy etap życia także przybysze, m.in. z województwa stanisławowskiego. Po wysiedleniu przedwojennych mieszkańców, co kończyło rozpoczętą przez przedfrontową ewakuację eliminację ludności niemieckiej, na ziemi głubczyckiej – podobnie jak w sąsiedniej ziemi nyskiej – znaleźli się już tylko Polacy – wprawdzie o różnym bagażu kulturowym oraz doświadczeniu historycznym. W pierwszym okresie życie powiatu było organizowane przez szkołę wraz z przybyłymi nauczycielami oraz towarzyszących swoim wschodnim parafianom duchownych Kościoła katolickiego. Nauka szkolna została wznowiona już od maja – na poziomie podstawowym, oraz od czerwca w postaci przygotowawczych zajęć dla uczniów mających się kształcić w szkołach średnich. Podobnie Kościół, którego pasterze oferowali strawę duchową od czasu wprowadzenia się do zastanych świątyń. Już od września 1945 r. głubczycki dekanat objął opieką ks. dr Bolesław Kominek, Administrator Apostolski Śląska Opolskiego, włączając parafie dotąd podległe diecezji ołomunieckiej do nowej struktury kościelnej obejmującej przedwojenną rejencję opolską.
Istotne dla klimatu społecznego stało się uruchomienie 1 września 1945 r. 30 szkół podstawowych, przy czym warto dodać, iż do 47 obiektów dzieci nie mogły wejść. Otwarto także w powiecie państwowe gimnazja koedukacyjne w Głubczycach i Kietrzu. Rozpoczęło się też kształcenie dorosłych – na początku w postaci kursów wieczorowych. Doprowadzanie zdewastowanych i ograbionych obiektów oświatowych do stanu umożliwiającego rozpoczęcie nauki było ważnym elementem powstawania więzi między mieszkańcami, często pochodzącymi z różnych okolic Kresów oraz Polski centralnej.
Cotygodniowe modlitwy i spotkania w świątyniach, codzienność szkolna, wspólna praca w odbudowywanych zakładach przemysłowych, pierwsze jesienne orki w nowych gospodarstwach z jednej strony umożliwiły wrastanie w nowe środowisko, z drugiej – stawały się naturalną okazją do poznawania się nowych mieszkańców ziemi głubczyckiej. Kończące przełomowy czas w życiu ludzi, którzy znaleźli się na południowo-zachodnich kresach nowej Polski, pierwsze święta Bożego Narodzenia uzmysłowiały potrzebę pogodzenia się z losem, choć w wielu rodzinach część kufrów nadal pozostawała zamknięta…
Przypisy
[1] Fragment utworu Agnieszki Osieckiej pt. Nim wstanie dzień, który powstał do filmu Jerzego Hoffmana o roku 1945 na Ziemiach Zachodnich pt. Prawo i pięść.
[2] Statistik des Deutschen Reichs,Bd. 550, Amtliches Gemeindeverzeichnis für das Deutsche Reich auf Grund der Volkszählung 1939, Berlin 1941, s. 93–94.
[3] Encyklopedia powstań śląskich, red. F. Hawranek i in., Opole 1982, s. 629, 687–688.
[4] Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, red. F. Sulimierski, B. Chlebowski, W. Walewski, t. 2, Warszawa 1881, s. 615–616.
[5] S. Ciesielski (red.), Przesiedlenie ludności polskiej z Kresów Wschodnich do Polski 1944–1947, Warszawa 1999, s. 11.
[6] A. Szymczyna, K. Maler, Głubczyccy Kresowianie, Głubczyce 2013, rozdz. II.
[7] Ibidem, s. 40.
[8] Ibidem.
[9] S. Smoliński, M. Przedpełski, B. Gruchman, Struktura przemysłu Ziem Zachodnich w latach 1939–1959, t. II, Poznań 1961, s. 137, 142; M. Lis, Pierwsze lata odbudowy w Polsce Ludowej. W: Ziemia głubczycka, red. J. Wendt, Opole 1978, s. 25; Statistik des Deutschen Reichs, Bd. 559, 4: Volks- , Berufs- und Betriebszählung vom 17. Mai 1939. Ergebnisse der Volks-, Berufs- und landwirtschaftlichen Betriebszählung in den Gemeinden, H. 4: Provinz Schlesien.
[10] A. Szymczyna, Społeczne i polityczne problemy przyłączenia powiatu głubczyckiego do Polski (1945–1948), Branice 2008, s. 16 i n
[11] K. Maler, Dzieje Głubczyc w latach 1742–1945, Opole 2006, s. 74 i n.; A. Szymczyna, op. cit., s. 51 i n.
[12] M. Lis, Odbudowa podstaw gospodarki Śląska Opolskiego na przykładzie przemysłu (1945–1949), Opole 1978, s. 79.
[13] Ibidem, s. 83.
[14] A. Szymczyna, op. cit., s. 52.
[15] M. Lis, Odbudowa…, s. 80.
[16] Ibidem, s. 84–85.
[17] Atlas Ziem Odzyskanych, Główny Urząd Planowania Przestrzennego, Warszawa 1947, s. 7. 19 M. Lis, Pierwsze lata…, s. 26.
[18] J. Misztal, Weryfikacja narodowościowa na Śląsku Opolskim 1945–1950, Opole 1984, s. 39.
[19] E. Nowak, Obozy na Śląsku Opolskim w systemie powojennych obozów w Polsce (1945–1950). Historia i implikacje, Opole 2002, s. 180.
[20] A. Szymczyna, op. cit., s. 95.
[21] J. Misztal, op. cit., s. 119.
[22] Ibidem, s. 127.
[23] Ibidem, s. 127, 143, 157–158; P. Dziurzyński, Osadnictwo rolne na Ziemiach Odzyskanych, Warszawa 1983, s. 255.
[24] B. Cimała, Kolektywizacja wsi opolskiej, Opole 1995, s. 37.
[25] Z. Kowalski, Powrót Śląska Opolskiego do Polski. Organizacja władzy ludowej i regulacja problemów narodowościowych w latach 1945–1948, Opole 1983, s. 29–35, 41; A. Szymczyna, op. cit., s. 215; P. Szymkowicz, Polsko-czechosłowacki konflikt graniczny na odcinku Śląska Opolskiego i Opawskiego w latach 1945–1947, Opole 2002, s. 41 i n.; P. Pałys, Czechosłowackie roszczenia graniczne wobec Polski 1945–1947: Racibórz, Głubczyce, Kłodzko, Opole 2007. 28 M. Lis, Odbudowa…, s. 61, 65.
[26] Ibidem, s. 112.
[27] Ibidem, s. 115.
[28] R. Buławski, Problemy osadniczo-przesiedleńcze Ziem Odzyskanych. W: I sesja Rady Naukowej dla Zagadnień Ziem Odzyskanych 30 VII–1 VIII 1945 r., z. II, Kraków 1945, s. 106, 109–110.
[29] H. Duda, Państwowe Nieruchomości Ziemskie w Opolu (1946–1949), Opole 2006, s. 17.
[30] S. Pietkiewicz, M. Orlicz, Plan regionalny przesiedlenia osadników rolnych na ziemie odzyskane.
W: I sesja Rady Naukowej dla Ziem…, z. III, s. 36.
[31] M. Lis, Odbudowa…, s. 120–121, 126–127, 129, 141.
Bibliografia:
Ciesielski S. (red.), Przesiedlenie ludności polskiej z Kresów Wschodnich do Polski 1944–1947, Warszawa 1999.
Cimała B., Kolektywizacja wsi opolskiej, Opole 1995.
Duda H., Państwowe Nieruchomości Ziemskie w Opolu (1946–1949), Opole 2006.
Dziurzyński P., Osadnictwo rolne na Ziemiach Odzyskanych, Warszawa 1983.
Encyklopedia powstań śląskich, F. Hawranek i in. (red.), Opole 1982.
Kowalski Z., Powrót Śląska Opolskiego do Polski. Organizacja władzy ludowej i regulacja problemów narodowościowych w latach 1945–1948, Opole 1983.
Lis M., Odbudowa podstaw gospodarki Śląska Opolskiego na przykładzie przemysłu (1945–1949), Opole 1978.
Lis M., Pierwsze lata odbudowy w Polsce Ludowej. W: Ziemia głubczycka, red. J. Wendt, Opole 1978.
Maler K., Dzieje Głubczyc w latach 1742–1945, Opole 2006.
Misztal J., Weryfikacja narodowościowa na Śląsku Opolskim 1945–1950, Opole 1984.
Nowak E., Obozy na Śląsku Opolskim w systemie powojennych obozów w Polsce (1945–1950). Historia i implikacje, Opole 2002.
Pałys P., Czechosłowackie roszczenia graniczne wobec Polski 1945–1947: Racibórz, Głubczyce, Kłodzko, Opole 2007.
Smoliński S., M. Przedpełski, B. Gruchman, Struktura przemysłu Ziem Zachodnich w latach 1939– –1959, t. II, Poznań 1961.
Szymczyna A., Maler K., Głubczyccy Kresowianie, Głubczyce 2013.
Szymczyna A., Społeczne i polityczne problemy przyłączenia powiatu głubczyckiego do Polski (1945– –1948), Branice 2008.
Szymkowicz P., Polsko-czechosłowacki konflikt graniczny na odcinku Śląska Opolskiego i Opawskiego w latach 1945–1947, Opole 2002.
Zobacz też…

1 maja 1945 r. w Opolu
1 maja 1945 r. w Opolu W Archiwum Państwowym w Opolu zachowała się relacja pochodów majowych z 1945 r. – liczba mnoga nie jest tu błędem, bowiem odbyły się dwa – jeden 1 maja i drugi 3 maja. A dokładnie to ten drugi udał się tylko częściowo – dlaczego? Odpowiedź znajdziemy poniżej. Poniżej dosłowny cytat…

Jak odradzało się harcerstwo w Opolu
Jak odradzało się harcerstwo w Opolu w 1945 r. Przedstawiamy zachowaną w naszych zbiorach relację Andrzeja Rożanowicza o pierwszych tygodniach funkcjonowania Opola po przekazaniu miasta pod polska władzę w marcu 1945 r. Jej autorem jest Andrzej Rożanowicz (1925-2011) – harcerz, prawnik i ekonomista o międzynarodowej sławie. Podczas okupacji pod pseudonimem „Głuszec” kierował swoim zastępem – harcerskiej…

Relacje świadków historii
Krzysztof Kleszcz Instytut Śląski Relacje świadków historii w 65. rocznicę przesiedleń „Pryzmat” – Biuletyn Stowarzyszenia Nasz Grodziec, Numer specjalny; 6 czerwca 2010 / „Gazeta Wyborcza”. Dodatek opolski; grudzień 2010/styczeń 2011 Prezentowane wspomnienia zostały nagrane w ramach prowadzonej przez Stowarzyszenie „Nasz Grodziec” akcji pod tytułem Opowiedz mi swoje życie. Nagrań dokonali między innymi: Sebastian Głowacki, Jan…